Mity na temat design thinking

W swojej pracy wielokrotnie tłumaczę czym jest design thinking. Staram się wyjaśniać jak najbardziej zrozumiale, na czym polega metoda, przytaczam przykłady zastosowania w biznesie lub innych obszarach pokrewnych moich słuchaczom. Nie zawsze wychodzi mi to najlepiej, jednak po doświadczeniu pracą tą metodą zazwyczaj wszyscy uczestnicy „łapią” o co chodzi. Zdarzają się wyjątki, ale nie jestem w stanie dotrzeć do wszystkich.

Z drugiej strony są osoby, które znają design thinking z artykułów, krótkich wykładów, lub bardzo krótkich warsztatów, podczas których nie ma czasu na pełne opisanie i wytłumaczenie, na czym design thinking wygląda w praktyce.

Z tych trzech powodów:

  • niezrozumiałe tłumaczenie moderatorów design thinking,
  • niski poziom wiedzy i doświadczenia,
  • niezrozumienie idei design thinking

niektóre osoby idą na myślowe skróty i tworzą mity, nie rozumieją do końca czym jest design thinking i w ostateczności szkodzą metodzie. Poniżej przedstawiam najczęściej spotykane przeze mnie mity i przykłady niezrozumienia klientów i uczestników moich warsztatów, które możesz spotkać w swojej designthinkingowej karierze.

Design thinking to algorytm

Design thinking nie jest programistycznym algorytmem, gdzie zawsze otrzymamy pożądany efekt, gdy tylko włożymy do algorytmu odpowiednie dane wejściowe. Jako ludzie popełniamy błędy i nie uciekniemy od nich. Brak kompetencji czy doświadczenia może spowodować, że użycie nawet najlepszej metody i narzędzi nie da pożądanych efektów. Metoda design thinking to metoda oparta na pracy jakościowej, a co za tym idzie narażonej na błędy poznawcze, subiektywizm i złą ocenę sytuacji.

Design thinking to warsztaty/metoda szkoleniowa

Bardzo duża liczba organizowanych warsztatów sprawia, że ludzie kojarzą design thinking z kolejną metodą szkoleniową. Design thinking nie jest metodą nauczania, przekazywania wiedzy. Jest sposobem dochodzenia do rozwiązania w pewien unikatowy sposób, a warsztaty są jedną z form pracy tą metodą.

Design thinking to rozwiązanie na wszystkie problemy

Opowiem ci dowcip. Co robi designthinker, gdy złapie gumę? Wyjmuje post-ity. Wiem, przyznaje się, nie udał mi się żart. Każdy entuzjasta tej metody powinien sobie uświadomić, że design thinking jest metodą, która ma zastosowanie w dużym, lecz ograniczonym zbiorze problemów i wyzwań. To do jakich problemów/wyzwań możemy użyć przedstawiłem w artykule „Do jakich wyzwań stosować design thinking?”. W swojej karierze miałem doświadczenie z wykorzystaniem design thinking w rozwoju osobistym. W ramach projektu Prototypowanie Marzeń prowadziłem warsztaty design thinking o tym samym tytule, podczas, których uczestnicy projektowali rozwiązania, które pozwolą im zrealizować swoje marzenia. Jak widać design thinking jest dosyć uniwersalną metodą jednak nie we wszystkich obszarach da się ją zastosować. Jeżeli problemem jest konflikt w zespole, zdecydowanie bardziej skuteczną formą rozwiązania problemu będą konsultację z terapeutą, zatrudnienie mediatora lub coacha pracy zespołowej.

Korzystaliśmy design thinking, ale nie wiedzieliśmy, że to się tak nazywa

Rozmawiając z potencjalnymi klientami lub uczestnikami warsztatów zdarzało mi się słyszeć takie słowa. Mimo że chciałbym, żeby tak było, to nie do końca tym słowom wierzyłem. Dlaczego? Dlatego, że na drodze dalszej rozmowy i pytań o szczegóły okazywało się, że z design thinking niewiele to miało wspólnego. To, że niektórym osobom wydaje się, że stosują już design thinking moim zdaniem wynika, z tego, że mówiąc ogólnie o procesie rzeczywiście może przypominać on sposób działania firm w realizacji różnego rodzaju projektów. Na początku są wykonywane badania, potem burze mózgów, a na końcu pilotaż i wdrożenie. W praktyce okazuje się, że np. badania były zlecane agencji badawczej, a zespół nie miał żadnego kontaktu z klientem. Design thinking wymaga, by cały zespół projektowy lub jego część samodzielnie przeprowadzała wywiady i obserwacje. Nie mam nic do wspierania się agencjami badawczymi i można dzięki temu zaoszczędzić dużo czasu, jednak wzbudzenie empatii do osób, które znamy jedynie z raportu może być trudne. Co do burz mózgów, to niejednokrotnie słyszałem jak źle są one prowadzone w firmach. Na spotkaniach w wielu firmach najczęściej wygląda to tak, że osoba prowadząca spotkanie prosi o wymyślanie pomysłów na jakiś problem bez wykonania rozgrzewki, bez ustalenia zasad sesji kreatywnej. To sprawia, że sesja jest nieefektywna i niektórzy mają poczucie straty czasu, gdyż ich głos nie jest słyszany albo od razu krytykowany. Nie o to chodzi w burzy mózgów. Prototypowanie i testowanie jest często rozumiane jako pilotaż. W design thinking chodzi o to, by prototypować i testować pomysły na bardzo wczesnym etapie rozwoju oraz robić to tanio i szybko. Natomiast pilotaż wiąże się z testowaniem już dobrze dopracowanego pomysłu. Dobrze dopracowany pomysł jest kosztowny. Dlatego w pilotażu powinniśmy realizować pomysły, które przeszły wiele iteracji udoskonalania i testowania z pewnością, że dane rozwiązanie przynosi korzyści klientom i firmie. Pilotaż powinien służyć udoskonalaniu rozwiązania, a nie sprawdzaniu czy odpowiada na potrzeby i mówiąc krótko, czy się przyjmie. Mimo, że etapy design thinking mogą kojarzyć się z procesami, które zachodzą w organizacji, to należy pamiętać, że design thinking to nie oddzielne etapy procesu, tylko jeden proces na który składają się narzędzi, a w szczególności sposób myślenia.

Design thinking to pytanie ludzi czego chcą, a potem dawanie im tego

Niestety jest to zbytnie uproszczenie. Po pierwsze ludzie często mają nieuświadomione potrzeby lub wiedzą o co im chodzi, ale nie potrafią w jasny sposób wyartykułować swoich motywacji. Po drugie myślimy kategoriami rzeczy, które już znamy. Bezpośrednio z tym wiąże się pewien cytat. Podobno Henry Ford powiedział kiedyś: „Gdybym zapytał ludzi czego chcą, odpowiedzieliby, że szybszych koni.” Design thinking jest metodą odkrywania realnych potrzeb i problemów odbiorców, by na tej podstawie tworzyć rozwiązania. Być może się zdarzyć, że wpadniemy na rozwiązanie, którego jeszcze nikt nie wymyślił, ale jestem pewien, że żaden rozmówca zapytany o swoje potrzeby nie podsunąłby takiego rozwiązania.

Teraz nie bada się potrzeb, tylko je kreuje, więc design thinking jest niepotrzebne

Tutaj trafiamy na dwie grupy ludzi. Pierwsze grupa uważa, że większość problemów/potrzeb człowieka w „zachodnim” świecie jest zaspokojona i teraz chodzi tylko o to, żeby kreować nowe potrzeby i wmawiać je klientom. Istnieje też druga grupa, która wyznaje, że jest wiele problemów/potrzeb jeszcze niezaspokojonych i, że należy je odkryć, a następnie znaleźć na nie rozwiązania. Jak myślisz, do której grupy należę? Do obu. Wszystko zależy od punktu widzenia. Uważam, że z jednej strony potrzeby są wciąż odkrywane. Każde nowe rozwiązanie, produkt, aplikacja, usługa, technologia tworzy nowe potrzeby i problemy. Powstają systemy do zarządzania komunikacją w mediach społecznościowych poza systemem np. Facebooka. Powstają integracje. Powstają dodatkowe produkty ułatwiające korzystanie z pierwotnych produktów. Można wyobrazić sobie jak wiele nowych problemów i potrzeb użytkowników samochodów elektrycznych przyjdzie zaspokoić przez istniejące lub nowe firmy. Regeneracja baterii, ładowanie. Wokół smartfonów powstało wiele nowych rozwiązań, które zaspokajają dodatkowe potrzeby i rozwiązują problemy np. powerbanki, selfiesticki, ładowarki szybko ładujące, pokrowce, szybki ochronne. Można wyliczać w nieskończoność. To są nowe potrzeby.

Z drugiej strony są potrzeby, które istniały zawsze, ale można je zaspokoić w inny sposób. Weźmy na przykład rynek wód butelkowanych. Wydaje się, że klienci kupują tam sam produkt, czyli wodę o wzorze chemicznym H2O. Człowiek potrzebuje wody żeby żyć. Ta potrzeba nie znikła i nie zniknie. Jeżeli mamy taką potrzebę, to czemu istnieją różne marki wody. Jeżeli naszą potrzebą jest ugasić pragnienie, to nie powinna mieć dla nas znaczenia marka, czy kształt butelki. Racjonalnie myśląc powinniśmy kupić najtańszą butelkę wody. Jednak kupujemy różne wody. Wynika to z tego, że butelka wody oprócz tego że zaspokaja podstawowa potrzebę, to może zaspokajać również inne istniejące potrzeby, chociażby statusu społecznego. Potrzeba posiadania statusu jest potrzebą, która ludzie mają, ale mogą ja realizować w różny sposób. Dlatego, odkrycie tego, jak nasza grupa docelowa realizuje potrzebę statusu może być dla nas inspiracją, by stworzyć nową butelkę wody, dodać do niej unikalne składniki i stworzyć wokół tego markę.

I tu bezpośrednio dochodzę do jeszcze kolejnej strony. Mianowicie, czy komunikat marki wody butelkowanej pt. „ Pijąc naszą wodę możesz czuć się bardziej wyjątkowy od innych” jest kreowaniem potrzeb i wmawianiem ich klientowi? Z jednej strony tak, gdyż mówimy klientowi, że nie pijąc naszej wody nie może czuć się wyjątkowy. Kreujemy potrzebę. Z drugiej odwołujemy się i zaspokajamy bardzo klarowną i istniejącą już potrzebę statusu lub poczucia własnej wartości.

Design thinking to zabawa

Zarówno biorący udział np. w warsztatach, jak i obserwatorzy mogą mieć mylne wrażenie, że design thinking nie jest produktywną pracą i, że jest to zabawa nie prowadząca do poważnych wniosków. Podczas pracy używamy rozgrzewek, podczas których uczestnicy bawią się w berka albo wymyślają zastosowania dla spinacza. Podczas prototypowania odgrywamy scenki, w których jest dużo śmiechu. Jednak, to wszystko ma swój cel, którego uczestnicy widocznie nie zrozumieli. Tak na marginesie, o skutecznym wydawaniu instrukcji będę pisał w kolejnych rozdziałach. Zabawa w berka ma dodać uczestnikom energii np. po lunchu kiedy organizm zużywa energię na trawienie. Wymyślanie zastosowań dla spinacza jest rozgrzewką, która ma na celu utrwalenie zasad burzy mózgów, podczas której będziemy wymyślać pomysły na konkretne wyzwanie projektowego. Zamiast poświęcać czas na przypominanie zasad w trakcie wymyślania pomysłów, lepiej zrobić krótką rozgrzewkę i wyjaśnić wszystko dokładnie, niż poświęcać na to czas podczas właściwej burzy mózgów co jest bardzo nieefektywne. Zabawa i dobra atmosfera jest narzędziem wspierania uczestników lub zespołu w pracy nad poważnymi wyzwaniami. Należy o tym pamiętać i przypominać 😊

Design thinking to burza mózgów

Kilkukrotnie na koniec warsztatów słyszałem takie stwierdzenie. Uczestnicy mogą mieć problem z zapamiętaniem wszystkich etapów i ktoś, kto po raz pierwszy brał udział w warsztatach, może nie dostrzegać silnego powiązania pomiędzy poszczególnego etapami. Ponadto, na warsztatach niektóre etapy nie są wystarczająco pogłębione i to też może być przyczyną takiego rozumienia design thinking. Etap generowania pomysłów i prototypowania to etap bardzo dynamiczny, w których uczestnicy pracują na wysokiej energii. Są to etapy, które najłatwiej zapamiętać. Co więcej, etap generowania pomysłów jest również bardzo łatwo zrozumieć uczestnikom, co też wpływa na jego łatwe zapamiętanie.

Design thinking dotyczy tylko fizycznych produktów

To nie prawda. Jak już pisałem w innym wpisie, design thinking można stosować do rozwiązywania problemów spełniających pewne warunki niezależnie od tego, czy dotykają one sfery materialnej czy niematerialnej. Innymi słowy, metodą design thinking możemy pracować zarówno nad projektowaniem fizycznych produktów i rozwiązań, ale również nad rozwiązaniami niematerialnymi dotyczącymi np. programów szkoleniowych, obsługi klienta, sprzedaży, doświadczeń klientów w rozmowie z konsultantem. Design thinking posiada narzędzia, które pozwalają na pracę nad tego typu obszarami.

Jeśli design thinking używa Apple i Google, więc jak i my użyjemy, to będziemy tak samo innowacyjni

Wyobraźmy sobie design thinking jak młotek i dłuto. To narzędzia, za pomocą których najwięksi artyści tworzyli wspaniałe rzeźby, które przetrwały setki lat. Natomiast osoba bez wiedzy i doświadczenia w posługiwaniu się nimi raczej nie wykona podobnej rzeźby, a i może zrobić sobie krzywdę. Z design thinking jest podobnie. To znaczy, że osoba, która na przykład po raz pierwszy raz przeprowadza wywiad może popełnić kilka błędów, które sprawią, że nie uzyska cennych informacji. Jednak design thinking i prowadzenie wywiadów to nie jest fizyka kwantowa i wystarczy trochę praktyki, by czuć się pewnie i zbierać inspirujące insighty. Design thinking nie gwarantuje sukcesu. Im więcej będziesz ćwiczył/a, stosował/a w praktyce tym nabierzesz więcej wprawy i efekty będą się pojawiać. Firmy, o których mowa nie istnieją od kilku dni, nie od razu osiągnęły ogromny sukces. Wszystko zależy od twojego zaangażowania, praktyki i nauki na błędach. Ta platforma pozwoli Ci pewnych błędów uniknąć już na starcie i być może sprawi, że poczujesz się pewniej, ale nic nie uczy tak jak praktyka i doświadczenie.

Design thinking to zajęcie dla ludzi w czarnych golfach i okrągłych okularach

W ten sposób wielu osobom kojarzą się projektanci i designerzy 😊 Golf i okulary to stereotypowe atrybuty innowatora i projektanta. Jednak design thinking polega na współpracy osób z różnych środowisk, o różnym doświadczeniu, wiedzy i specjalizacji. Nie trzeba znać się na designie czy design thinking, by pracować tą metodą pod okiem moderatora. Nie trzeba być projektantem, mieć designerskiego wykształcenia, by stosować design thinking w swoich projektach. Design thinking wywodzi się z designu, ale przeznaczone jest dla wszystkich, którzy poszukują skuteczniejszych metod tworzenia innowacyjnych rozwiązań dla swoich odbiorców lub klientów. David Kelley mówi, że wszyscy mamy w sobie pokłady kreatywności, które na drodze tradycyjnej edukacji zostały porzucone i niewykorzystywane w pełni. Design thinkng, zdaniem Davida Kelley’a, pozwala dotrzeć do indywidualnych pokładów kreatywności każdego uczestnika warsztatu lub członka zespołu i uwolnić tzw. twórczą odwagę, czyli motywację do wykorzystania swojego kreatywnego potencjału w pełni pomimo leku przed oceną i/lub porażką pomysłu. Wielokrotnie obserwowałem ludzi, którzy uważali siebie za analityków, osoby mało kreatywne, a które podczas warsztatów generują mnóstwo pomysłów i są całkowicie pochłonięci budując ich prototypy.

Podsumowanie

W swojej karierze możesz spotkać się z powyższymi opiniami, przeświadczeniami. Niektóre mogą wynikać z Twojej pracy np. z niezrozumiałego wytłumaczenia i na to masz wpływ. Możesz usprawniać to, jak tłumaczysz swoim uczestnikom lub zespołowi czym jest design thinking. Na pewne rzeczy nie masz wpływu, na przykład na to, co ludzie czytają i oglądają i jakie wnioski z tego wynoszą. Jednak znając przyczyny błędnego rozumowania, możesz łatwiej dotrzeć do tych osób. Ciekaw jestem, z jakimi mitami już się spotkałeś lub dopiero się spotkasz. Będzie mi bardzo miło, jeżeli się ze mną podzielisz.

Napisz komentarz